Nadejdzie w końcu taki dzień, że będę się czuła jakoś w miarę ok? Że tak egoistycznie zapytam retorycznie...
Teraz naprawdę potrzebuję być sprawna na 200%. A nie wiem czy wyrabiam 50...
Już nie wiem, czy że stresu mi to wszystko nawala, czy jednak organizm korkuje. Nie mam kasy łazić i sprawdzać.
Jesu, jakże ja to wszystko spieprzyłam... Brak mi słów.
Jest mi naprawdę smutno. I tak bardzo samotnie...
Ok, trzeba przestać płakać. Ludzie wstają, trzeba się ogarnąć.