Lisamona.
Chciałam zrobić coś inaczej, w sensie jakby zadbać o siebie, te no... emocje wywlec, żeby było lepiej...
I wyszło jak zwykle, czyli "ale o co ci chodzi i czego chcesz ode mnie w ogóle?" W skrocie: "spadaj, co mi głowę zawracasz, wieczór psujesz jakimiś swoimi problemami".
Wiadomo, że nic sie nie wydarzy, nikogo nie kopne w dupe, tylko sobie bezsensownie zdechnę, zyjac całe życie jako odpad atomowy... Ale jeśli tylko będę mogła, to choćby przed śmiercią pokażę faka. Jak już odrobię, co muszę, to choćbym miała zdechnac z głodu i samotności, wyniosę się na drugi koniec wszechświata albo wreszcie ukatrupię.