Usterka za usterką. Wszystko się tu psuje i wali. Dziś padło ogrzewanie i ciepła woda. Stresik, bo nie dość, że długi weekend, to jeszcze akurat te 2 noce zapowiadają się chłodno.
Na szczęście udało się ogarnąć, ale było grubo.
Naprawdę mam tego dość. Sprzęty w stanie agonii, chata się sypie, wstyd kogoś zaprosić. Nie pomaga to w walce z codziennym stresem. Nie mam wielkich wymagań, nie chcę dysona, hizero ani rumby. Po prostu po 20 latach wymiana sprzętu na nowy, to nie jest fanaberia. Zwłaszcza, że sprzęt już ledwo dycha. Naszym odkurzaczem to mogę raczej zamiatać jedynie. Kij z odkurzaczem - czekam aż padnie pralka czy lodówka.
Wolałabym jednak mieć ciut więcej kasy. I bez końca żałuję, że wydałam tyle na zęby. Eszkurfa.