cały czas odkładam większe wydatki w obawie, że nagle kasy mi zabraknie na wszystko, bo los bywa przewrotny.., zawsze patrzę aby przede wszysrkim była kasa na spłatę raty..kosmicznie wywindowanej w górę przez rzekomą inflację..
.zwlekam z zakupem kanapy, a tę naprawdę przydałoby się wymienić, ale to nie są tanie rzeczy.
- kupiłam nową wycieraczkę przed drzwi, za tym powinna iść wymiana drzwi, zgodę od wspólnoty dostaliśmy już dawno- choć nie umiem jej znaleźć;) w tym swoim bałaganie papierowym- niestety...
ale szkoda mi wywalic 4 koła na same drzwi, jak ciągle są jakieś wydatki..
zdecyodwanie nie lubie wydawać pieniędzy..takich większych na raz...
ale związane to jest to z tym, że się łudzę, że się wyprowadzę z stąd niebawem i szkoda mi tej kasy na same drzwi, po prostu, ale przydałoby się wygłuszyć przynajmniej ze strony drzwi tę zjeb, klatkę, żeby tych głupich rozmów nie musiec wysłuchiwać sąsiedzkich.., ale przede wszystkim dlatego, że te drzwi są straszne- nie wymienione odkąd się tu wprowadziłam, i wszystko słychać jakby były drzwi otwarte.. źle się domykają, prawie jak z papieru.... ale ciągle czekam nie wiem na co..