To był jeden z dziwniejszych dni w moim życiu. Nic fizycznie mi się nie stało, półgodzinną trasę do domu pokonałam w dwie godziny przerywanie płacząc, a klatka piersiowa boli mnie tak, że nie umiem się wyprostować. Otrząsnęłam się, w końcu mam nadzieję i ten przykurcz zejdzie. Postanowiłam po wszystkim z dzisiaj, że powiem pewnemu panu co o nim myślę, prosto z mostu. Tak po prostu stojąc na głównej katowickiej ulicy jak to się wydarza nam czasem wracać po wycieczkach z naszą grupą, a potem się rozchodzimy. Nie ukrywając myśli, że przez 20% czasu nie chce mi się żyć, jeszcze przemyślę czy aż tak zaniżać, ale chciałabym, żeby sam fakt padł. Mam przed sobą tydzień ze sobą w lesie, nie wiem na ile grzybów zbiorę, głównie chcę przemyśleć treść. Nie zabiję się jak nie.