Mnie nie pytaj :D W jednym były banany, płatki owsiane i kako, możliwe, że coś jeszcze, ale nie wiem. A w drugim głównie serek wiejski. Dzieciory jadły i im smakowało. Mój ułamek autysty, ten obok uwielbienia do rutyny dnia codziennego, odpowiedzialny za pewną wybiórczość pokarmową, pozwolił mi tylko spróbować mały kawałeczek. Nie zachwyciłam się, a ja jak mam już jeść deser i ma być dietetycznie, to wolę zjeść mniej czegoś co lubię, niż tonę czegoś co mi nie smakuje, ale jest zdrowe.