Mam extremalny dołek psychiczny po wizycie firmy przeprowadzkowej. Nie obyło się od komentarzy sąsiadów że to była melina. No cóż, nie zaprzeczę, tak było ale teraz błagam o lepsze jutro.
Chociaż może faktycznie sprzedać, tylko nie uśmiecha mi się mieszkanie z ojcem. Tutaj mam tylko pokój, w wakacje nie mogę nawet nic ugotować, pralkę mamy wspólną więc nie mogę prać kiedy chce. Czy ja dam radę wrócić do mojej meliny po tym wszystkim co się tam działo? Czy wgl da radę odratować to co zniszczyliśmy z mamą? Może nie trzeba było przyjmować spadku... Ale wtedy byłabym bez dachu nad głową. Nie mogę liczyć na to, że u taty będę mogła zostać do końca swoich dni, bo nie mam takiej pewności z pewnych względów.