Nie jest to takie proste. I w pewnym momencie się poddałam.
Poza milionem odmian kostek rubika, łamigłówek od groma, ogólnie mamy rózne cuda w domu. Gravitraxy, jakieś odjazdowe wymarzone mini cegiełki do murowania, profesjonarną wymarzoną wypalarkę, grawerkę, długopis 3d, roboty do programowania... Skrzypce, gitarę, keyboard, flety... Pudło akcesoriów do origami, koraliki do klejenia, na gorąco, na wodę...
gry planszowe, tony książek...
Zazwyczaj to trzeba, żebym z Młodym siedziała i z nim robiła, a on i tak jest niezadowolony. Teraz kostką rubika zajmuje się sam, ale jak uczył się LBL to siedziałam z nim kilka dni po szkole i większosć to był ataki złości "bo mi nie wychodzi".
Dlatego też jutro ok 15 na pewno już umrę ;D