A, dodatkowo nie ma dziadków czy ciotek, do których mógłby jechać. Do mojej siostry może i mógłby pójść czasem, ale jej syn ma towarzystwo pod blokiem, więc nieszczególnie mu zależy na obecności problematycznego kuzyna, który notorycznie ma o coś wąty.
Ogólnie nie dość, że jesteśmy raczej niepożądani przez innych ludzi, bo wolą kogoś innego, dodatkowo na tyle biedni, że wstydzio zapraszać do nas, to jeszcze peszek, że lokalnie nie ma tu dzieci. Na plac zabaw w okolicy nie ma sensu posyłać, bo albo młodzieć albo lumpiarnia, paradoksalnie dzieci bywają tam rzadko i głównie maluchy z rodzicami.
Zapewniam - próbowałam już wielu rzeczy. I w tym roku się poddałam.