Pod tym względem, tak. Na osiedlach niedaleko dzieci gonią ciągle, a mój Młody tutaj umiera z samotności. Szczerze czuję się dobita. Wymyślałam już rózne rzeczy, ale nic nie wypaliło, a na koniec już miałam za dużo innych problemów, więc olałam.
Rok i 2 lata temu to jeszcze jakoś szło, bo przyjaźnił się z dziewczynką z klasy i jakoś to się udawało utrzymać, więc trochę się spotykali. W tym roku, jakoś w lutym się pokłócili i nie idzie ich pogodzić :/
Jutro tak koło południa pewnie już będzie wycie, że nuda, a ja z nim jestem sama, bo mój chłop se na studia poszedł. Rok temu jeszcze miałam jakieś pomysły na początek, więc przynajmniej gdzieś tam jechaliśmy czy szliśmy. W tym roku już za duży na różne atrakcje.
Chyba się zabiję :/