Ha, wiem :) Miałam tu dużo wątpliwości. Nadal co chwilę mam wątpliwości.
Ale to prawda - mam problem z uwagą i to spory. Zawsze miałam. Niemniej jednak wiele obszarów wytrenowałam, mam rozbudowane strategie radzenia sobie albo mam w pewnych obszarach po prostu schiza. Np. moja matka robiła mi karczemne awantury, kiedy coś zgubiłam, do dziś panicznie boję się, że coś zgubię i z tego powodu przestrzegam restrykcyjnie pewnych zasad, nawet jeszcze niedawno nosiłam rękawiczki na sznurku ;) To jest jedna maluczka rzecz, ja w każdej sferze życia mam jakieś dziwne konstrukty pomagające mi przeżyć w chaosie.
Niektóre kwestie natomiast po prostu niweluje je lęk. Nie objawiam jakiegoś zachowania, bo to lęk mnie wyhamowuje ;)
Z drugiej strony, fakt, że za jakiś czas może wyskoczy nowa diagnoza, kiedy już przeminie czas ADHD i ASD (po borderlinach i CHADach). No ale już nie doczekam. W zasadzie nieważne już, jak to nazwą, u mnie coś biologicznie po prostu coś nie styka, zawsze nie stykało. Możliwe, że jest to jakieś uszkodzenie uk. nerwowego, które daje takie objawy. Nie dowiem się. Nie styka jednak, podobnie jak u mojego dziecka.
I faktycznie, po analizie wyszło, że praktykuję dziwaczne strategie ogarniania własnego nieogarniania...