Coś w tym jest neuroplastyczność brzmi jak piękne słowo , jak obietnica, że mózg potrafi się zmieniać, uczyć i leczyć. Ale ta sama zdolność bywa przekleństwem: bo jeśli wgryziesz się w cierpienie, ono też znajdzie sobie miejsce w twoich neuronach, rozrośnie się jak chwast i będzie kwitło trucizną. Złe nawyki, paranoje, lęki, one też są dziećmi neuroplastyczności. Raz nauczysz się bać, a mózg z uporem pijawki będzie powtarzał ten rytuał. Raz nauczysz się nienawiści, a potem każda ścieżka nerwowa zacznie brzmieć jak echo tamtego syku. Mózg, zamiast być sprzymierzeńcem, staje się rzeźbiarzem własnej klatki :(