Gdy dzień jest fatalny, wejdź w jego trzewia jak w smoliste bagno, poczuj, jak każda chwila lepi się do skóry, jakby chciała wciągnąć cię w bezdenną otchłań. Nie uciekaj, nie walcz pozwól, by chaos wgryzał się w twoje kości, by gorzki smak porażki rozlał się w ustach jak spleśniałe wino
Znajdź przyjemność w oddechu pełnym zgniłych liści, w rytmie serca bijącego na przekór nicości, i pozwól fatalnemu dniu przepłynąć przez ciebie jak czarna rzeka, zostawiając cię przytomnym, choć zmienionym, gotowym na kolejny akt tej groteskowej tragedii... ;-D
Stworzyłem sobie tą metodę żeby pomóc sobie będąc w szpitalu... ;)